_______________________________

To niezwykłe miejsce, tu nie znajdziesz ludzi tylko...no właśnie. Kogo?

Musiałeś bardzo długo wędrować, skoro dostałeś się aż tutaj. Z początku miejsce nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ot zwykłe rozległe tereny otoczone ogromnymi, starymi drzewami, które wkradają się swymi cieniami w najmniejsze zakamarki. Idziesz krętymi ścieżkami i tak na prawdę nie wiesz, gdzie Cię one powiodą. Podróżując tędy możesz natrafić na wszystko: bujne lasy, jeziora, urwiska, uroczyska. Nawet do wiekowego parku, w którym spotkać możesz nieznajomych. Panuje tu pokój, szacunek i wolność. W sercu tego wszystkiego stoi wielkie zamczysko. Stajesz przed nim i myślisz, iż pewnie jest opuszczone. Ale to tylko pozory, bo mury tej budowli tętnią życiem i są przesiąknięte magią...

Zajrzysz do środka? A może zostaniesz na dłużej? Jednak wiedz, że tutaj królują stworzenia magiczne, które zwykłych ludzi nie tolerują...

_______________________________

4 września 2012

Though I'm closer to wrong, I'm no further from right.



MEGAN MADLOCK
Zmora / Mara nocna
Współwłaścicielka
23 lata

- Megi, masz gościa!
Głośny, męski głos wybił Megan Madlock z zamyślenia. Szybkim, nieco niedbałym ruchem ręki odgarnęła z oczu spadającą na nie jasną grzywkę. Leniwie podniosła się z fotela i ruszyła w kierunku drzwi wejściowych, przy których stało dwóch mężczyzn. Jednego z nich dobrze znała - to był Nick, jej współlokator. Nie miała pojęcia, kim jest drugi z nich, ale miała wrażenie, że gdzieś go już widziała. Kiedy znalazła się już blisko nich, Nick bez słowa wycofał się do swojego pokoju.
- Witaj, kimkolwiek jesteś. - Mruknęła w jego kierunku, nieznacznie marszcząc brwi. Wiedziała, że nie powinna wpuszczać go do środka, ale ten sam wszedł do korytarza i zamknął za sobą drzwi, nie zważając na speszenie dziewczyny.
- Ty jesteś Megan Madlock, mam rację? Szukam Cię od kilku miesięcy! Że też ten piekielny dziadek nie mógł podać adresu. Powiedział tylko, że mam Cię szukać gdzieś w Londynie. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że postanowisz zamieszkać w tak dużym mieście. A ten stary pryk zawsze uwielbiał komplikować mi życie, teraz nawet mi tego brakuje... - Powiedział w jej kierunku , krzyżując ramiona na piersi i opierając się bokiem o ścianę korytarza.
Kobieta nie wiedziała co o tym myśleć, zaskoczyły ją tak szczere słowa gościa. Była pełna złych przeczuć, jednak nie wiedziała jak ma zareagować, gwałtownie potrząsnęła głową i złapała go za rękaw, ciągnąc w kierunku jednego z pokoi. Nie chciała rozmawiać z nim w korytarzu, Nick mógł usłyszeć coś, o czym nie mógł się dowiedzieć. Nie bała się przybysza, ale wzięła go za swojego wroga i postanowiła trochę go wypytać. Ostatnimi czasy czuła się wyjątkowo źle, a łowcy zaczepiali ją wyjątkowo często, a teraz wydawało jej się, że nadarzyła się okazja do zdobycia nowych informacji. W końcu znaleźli się w niewielkim pomieszczeniu wyklejonym różnorodnymi plakatami, które uchodziło za pokój Megan. Na twarzy nieznajomego wciąż widniał nieco głupkowaty uśmieszek, jednak o nic już nie pytał, niczego nie mówił. Był bardzo pewny siebie, a dziewczyna nie miała pojęcia czego tak naprawdę od niej oczekuje. Zdarzało się jej, że łowcy brali ją pod włos i próbowali omotać, ale ten człowiek był zupełnie inny. Postanowiła jednak zignorować tą myśl i odsunęła się od niego, podeszła do jednej z szafek i wyciągnęła z niej jakiś drobiazg, jednak gość nie miał okazji się mu przyjrzeć. Możliwe nawet, że nie go to nie obchodziło. Cierpliwie czekał na jej odpowiedź, stojąc w takiej samej pozycji jak w korytarzu. Megan w mgnieniu oka znalazła się tuż przy nim, człowiek nie zdołałby zrobić tego tak szybko. Nie zastanawiając się nad niczym, uderzyła pięścią w brzuch mężczyzny, po czym szybko chwyciła za jego nadgarstek i wykręciła go do tyłu, opierając o ścianę. Długie paznokcie wbiły się w dłoń 'ofiary', podtrzymując ją w jednym miejscu przy ścianie. W międzyczasie wysunęła z kieszeni zdobyty wcześniej sztylet i wolną ręką przysunęła go do gardła gościa. Wszystko to działo się bardzo szybko, w przeciągu zaledwie kilku sekund. Kobieta wiedziała, że musi zrobić to szybko, bo bez wątpienia był od niej silniejszy. Nie mogła używać magii. Nie w tamtym miejscu, okoliczne wtyki od razy by to wyczuły. 
- Mów, psie, kto cię przysłał i ile zapłacił. - Mruknęła przez zęby, wbijając w jego oczy stalowe spojrzenie. Wcale nie dziwiło ją to, że kolejna osoba może pragnąć jej głowy.
Słysząc te słowa, mężczyzna widocznie się speszył. Nie spodziewał się, że Megan może zareagować w ten sposób. Był pewien, że w końcu go rozpozna, w końcu dorastali razem. Teraz wiedział, że nie powinien tak myśleć, przecież nie widzieli się od lat. W dodatku widział, że nie jest w najlepszym stanie, była widocznie zmęczona całą tą sytuacją. Westchnął cicho i spojrzał w jej oczy.
- Nie psie, tylko kuzynie. Jestem Alex. Alex Gaskarth. Teraz kojarzysz? - Mruknął cicho, ale stanowczo. - Po drugie, nikt mi nie zapłacił. A przysłał mnie nasz dziadek, Kochana. I weź ten sztylet, on nic nie może mi zrobić. Bo nie jestem człowiekiem, tak samo jak Ty, Megan.- Dodał po chwili, wyswobadzając rękę z jej uścisku. Zadrapania po paznokciach dziewczyny błyskawicznie się zagoiły, uśmiechnął się pod nosem.
- Alex...? - Zapytała cicho, jakby nie wierząc w jego słowa. Zagryzła mocno wargi, odsuwając ostrze sztyletu od jego szyi. - Przepraszam... Myślałam, że jesteś jednym z łowców, że ty też pragniesz mojej śmierci... Ostatnio miałam dziwne wizje, dużo krwi. Nie jestem w formie...
- Spokojnie, nie gniewam się. Wiem jaka jest sytuacja, tym bardziej nie powinnaś tu przebywać. A te wizje... - Zaczął cicho, marszcząc brwi. W końcu wziął głębszy oddech i kontynuował. - Miałaś wizje, bo dopadli Mistrza. Dziadek nie żyje. Zostaliśmy sami, wybili całą naszą rodzinę. Nie wiem ilu nas zostało, większość przechodzi na drugą stronę. Dostaliśmy w spadku zamek i trochę ziemi, sama wiesz gdzie. Musimy stworzyć bezpieczne miejsce dla magicznych, inaczej pozdychamy jak psy. Jakiś czas temu porozstawiałem bariery wokół tamtego miejsca, jest czysto. Pomożesz mi jeszcze w kilku rzeczach i będziemy mogli przyjmować innych. Zanim zbierzemy wystarczającą liczbę ludzi, musimy pozostać w ukryciu. Przyjechałem tu po to, żeby cię stąd zabrać. Pakuj się, Megi. - Powiedział niechętnie, starannie dobierając każde słowo. Mówił całkiem poważnie, dziewczyna nie mogła mieć co do tego żadnych wątpliwości.
 
____________________________



Megan Madlock... Zapewne nic Ci to nie mówi, mam rację? Zacznijmy od tego, że jest dwudziestotrzyletnią kobietą. Fizycznie dwudziestotrzyletnią. Często przyciąga spojrzenia, natura obdarzyła ją dość zjawiskową urodą, z czego nauczyła się korzystać. Jest dość wysoka i szczupła, co nie pozbawia jej kobiecości. Długie, kruczoczarne włosy zazwyczaj pozostawia w nieładzie, tylko na szczególne okazje upina je w luźny kok albo warkocz. Zazwyczaj ubiera się w jeansy i jakiś luźny podkoszulek, zawsze ma jakiś skórzany dodatek. Potrafi ubrać się wyzywająco, umie podkreślić swoje atuty i często to robi, uwielbia, kiedy patrzą na nią z pożądaniem. Kocha piercing, ale sama ogranicza się do kilku kolczyków - w pępku, wardze. No i trzy tatuaże. Tajemniczy wzór biegnący od jej prawego ramienia aż po lewe biodro, pentagram na szyi i coś jeszcze, czego nikt nigdy nie widział i prawdopodobnie nikt nie ujrzy. Charakter? Cyniczna, irytująca suka. Tak uważa większość jej znajomych i całkiem możliwe, że tak jest naprawdę. Ale jej to nie obchodzi. Ma gdzieś to, co o niej myślą, mówią i jak ją traktują. Zdarza się jej robić komuś fałszywą nadzieję, patrzenie na czyjeś rozczarowanie sprawia jej przyjemność. Megan zna swoją wartość, jest pewna swoich umiejętności i nikt nie jest w stanie tego zmienić. Nawet jeśli uda ci się ją pokonać czy poniżyć, szybko się podniesie i ci odda, o ile będzie czuła się na siłach. A jeśli nie będzie czuła się na siłach, będzie ćwiczyć i rozwijać swoje umiejętności, aż będzie dla ciebie godnym przeciwnikiem. Nigdy nie nadstawi drugiego policzka i nie zaniecha zemsty, na każdego patrzy z dziwną wyższością. Zachowuje się wyzywająco, czasem nawet prowokuje innych, bawi się nimi. Sprawia wrażenie chłodnej i raczej niedostępnej osoby, jednak to nie do końca prawda. Potrafi być uprzejma, ale chyba nikt tego od niej nie oczekuje. Jest przyzwyczajona do samotności, nie wie jak to jest mieć prawdziwych przyjaciół, partnera. Gdzieś w głębi jej duszy czai się pragnienie bycia kochaną, jednak jak dotąd nikt nie odważył się do niej zbliżyć. Sama się temu nie dziwi. To dla niej bardziej niż oczywiste, że nie zasługuje na miłość.

Megan to mara, istota półdemoniczna żywiąca się krwią śpiących. Dziwne, prawda? Dla niej to co najmniej normalne, przecież zawsze taka była. Jak zdobywa 'pokarm'? Zazwyczaj po prostu włamuje się do mieszkań i szuka jakiejś sypialni. To proste, bo czuje śpiącego z dość dużej odległości. Sadowi się na piersiach człowieka, przyciska jego piersi kolanami i powoduje uderzenie krwi do głowy. Ofiara powoli traci oddech, wtedy kobieta nacina zębami jej skroń bądź szyję i wysysa krew. Człowiek traci siły i energię, które później odzyskuje w naturalny sposób. Zdarza się jej zabić żywiciela, robi to dla zabawy. Jednak kiedy jest wyjątkowo wygłodzona, nie panuje nad sobą i nie ma możliwości, żeby nie zabiła. Czasem męczy kogoś przez długi czas, przychodząc do niego co noc. Cóż, zawsze była złośliwa. A jak to możliwe, że od tak po prostu wchodzi do czyjegoś domu czy mieszkania, nawet jeśli jest zamknięte na cztery spusty? Otóż mary mają tą specyficzną umiejętność otwierania każdych drzwi. Co prawda jest kilka sposobów na jej zatrzymanie, ale zwykli śmiertelnicy nie mają o tym pojęcia. A sama Megan utrzymuje, że potrafi otworzyć wszystko. I do tej pory żadne wrota się jej nie oparły. A jak została marą? Jej rodzina zawsze miała coś wspólnego z magią, zdarzały się wilkołaki, wiedźmy czy demony. Jest siódmą córką Mary i Ralpha Madlock, dlatego spadł na nią ciężar zmorowatości. Pomimo tego, że jest tym kim jest, siedzi w niej krew wilkołaków i m. in. dlatego ma nieco ciemniejszą skórę niż inne zmory. I potrafi więcej niż przeciętna zmora. Jest silniejsza i zdolna do rzucania zaklęć. Poza tym potrafi zmienić się w wilka, czego mary zwykle nie umieją. Do tego dochodzi przemiana w kota, mysz i kilka przedmiotów martwych. Ale nikt nie wie w jakie, bo nikomu tego nie powiedziała.


1 komentarz:

  1. Alex wczoraj jej mówił, że mieszka tu ze swoją kuzynką Megan. Jakoś nie wyczuwała w zamku jej obecności. Jedynie zapach nieco zbliżony do zapachu chłopaka. Zwiedzała każdy zakątek starej budowli. W końcu ją to zmęczyło i postanowiła wyjść na zewnątrz. Gdy uporała się już z wszystkimi zamkami i zasuwami, szarpnęła za skrzydło i je otworzyła. Pogoda nie zwaliła jej z nóg. Było pochmurnie i deszczowo. Odetchnęła świeżym powietrzem. Nagle zobaczyła nadchodzącą od strony bramy kobietę. Domyśliła się kim ona jest. Uśmiechnęła się szczerze - dzień dobry. Jestem Caramaye - przedstawiła się - nieliczni mówią mi Shunkaha Napin - wystawiła w jej stronę dłoń na powitanie.

    OdpowiedzUsuń